W powiecie bieruńsko-lędzińskim wiele jest pięknych miejsc z ciekawą historią, które warto zobaczyć. Nawet jeśli nie jesteśmy entuzjastami historii, a jedynie lubimy zbierać wszelkiego rodzaju ciekawostki i zobaczyć coś interesującego, to warto z refleksją przemierzyć Nasz region. Jest bowiem całe mnóstwo niewyjaśnionych tajemnic, dawnych legend i informacji, jakie przekazywane z pokolenia na pokolenie ukształtowały tutejszą społeczność.
Jak się okazuje ciekawe krajoznawczo, malownicze tereny powiatu wcale nie są tak dobrze znane, a niektóre z kojarzonych przez większość obiektów architektonicznych owiane są dotąd mgiełką tajemnicy.
Dlatego też pragniemy wspomnieć o rzymskokatolickim Sanktuarium pod wezwaniem Św. Walentego, wyciągając na światło dzienne opowieść o charakterystycznym dla Bierunia “Walenciku”.
Święty Walenty
Już od dawien dawna w Bieruniu oddawano cześć Świętemu Walentemu. Wskazuje na to pieśń „O tym Świętym Walencinie”, która sięga do mroków średniowiecza, a wybrzmiewa po dziś dzień. Miejscowi mówią, że to właśnie dzięki wstawiennictwu Świętego Walentego w 1831 roku miasto zostało ocalone przed panującą zarazą. Może to właśnie ze względu na ten historyczny aspekt i fakt, iż Walencik stał się nieodłączną częścią bieruńskiego krajobrazu mieszkańcy traktują ten kościółek z takim sentymentem?
JAKI ZWIĄZEK MAJĄ ZE SOBĄ PATRON Św. WALENTY I MIASTO BIERUŃ?
Dlaczego miejsce tak dobrze znane i lubiane przez mieszkańców, niegdyś było miejscem pochówku ludzi niegodnych?
Postać Świętego Walentego znana jest powszechnie jako patron zakochanych. Tymczasem pod jego opieką w szczególności znajdują się epileptycy oraz osoby umysłowo chore. Można by rzec, iż stan zakochania również jest stanem wyjątkowym, w którym człowiek może zachowywać się irracjonalnie, toteż adekwatnym jest uznanie Świętego Walentego za najbardziej znanego świętego popkultury. Niegdyś ataki padaczki uznawane były za objawy obłędu, a psychiczne paranoje interpretowano jako oznakę opętania. Z tej przyczyny za zniewolonych przez szatana uznawano również zbrodniarzy, zabójców i samobójców, którzy nie szanowali daru życia. Nie było społecznego przyzwolenia na pochówek takich osób na cmentarzu zgodnie z katolickim obrządkiem. Prawdopodobnym jest, iż właśnie z tej przyczyny drewniany kościół usytuowany nieopodal wyklętych mogił zyskał wezwanie Świętego Walentego.
KRÓTKA HISTORI ŚWIĄTYNI ZAKOCHANYCH
Dawno temu, prawdopodobnie na przełomie lat 1623-1626 wzniesiono piękną, drewnianą świątynię. Powstała ona poza historycznymi granicami miasta na terenie, gdzie niegdyś chowano zmarłych, którzy nie mogli zostać położeni na cmentarzu parafialnym z racji tego, iż byli niegodni pochówku według chrześcijańskiego obrządku. W tym czasie Kościół Świętego Bartłomieja znajdował się w rękach protestantów. Historycy podkreślają, iż Walencik był miejscem ważnym i wyjątkowym z punktu widzenia mieszkańców. To tutaj bowiem przeniosło się całe życie duchowe, tuż po tym, jak kościół parafialny Świętego Bartłomieja został strawiony przez ogień, co miało miejsce dwukrotnie, ponieważ w roku 1845 kościół parafialny znów stanął w płomieniach i spłonął w czasie wielkiego pożaru, który wybuchł w Bieruniu.
W roku 1929 sanktuarium zyskało rangę zabytku, a jego gruntowną
renowację przeprowadzono w roku 1942 za sprawą księdza Jana Trochy. Od tamtego czasu dbano o Walencika, który po zakończeniu II wojny światowej został oficjalnie objęty opieką państwową. Na tym jednak dzieje sakralnej budowli drewnianej się nie kończą. W 1971 roku z powodu wadliwej instalacji elektrycznej w sanktuarium wybuchł pożar, jaki prędko ugaszono i rychło rozpoczęto odbudowę świątyni. Miną jednak niespełna rok od ostatniego pożaru, kiedy to Walencika znów smagały płomienie. Pożar strawił znaczną część drewnianej konstrukcji i tym razem był wynikiem umyślnego podpalenia. W ogniu stanął dach i sufit, spłonęły też belki stropowe, a ogień dosięgnął również górne partie bocznych ścian świątyni. Konieczna była odbudowa zniszczeń i renowacja budynku.
Z racji swej wyjątkowości z roku 2015 świątynia zyskała miano sanktuarium, jakie obecnie należy do Szlaku Architektury Drewnianej województwa śląskiego. W „Walenciku” znajdują się relikwie Świętego Walentego, których autentyczność została zweryfikowana, co potwierdza dokument z dnia 28 lutego 1961 roku.
WYJĄTKOWA SCENARIA FOTOGRAFICZNA
Obecnie Sanktuarium Świętego Walentego jest miejscem, w którym wiele par decyduje się wziąć ślub. Ten urokliwy zakątek odwiedzają również fotografowie i artyści, pragnący uwiecznić piękno i wyjątkowość tego drewnianego zabytku kultury sakralnej.
PEREŁKA GÓRNOŚLĄSKIEJ DREWNIANEJ ARCHITEKTURY KOŚCIELNEJ
Z architektonicznego punktu widzenia Sanktuarium Świętego Walentego to prawdziwa perełka górnośląskiej drewnianej architektury sakralnej. To wyjątkowe miejsce, w jakim można poczuć ducha przeszłości. Jest tak za sprawą jego drewnianej konstrukcji wieńcowej (inaczej zwanej zrębową), wedle której w regionach o bogatych tradycjach ciesielskich wznoszono niegdyś kościoły i chałupy z drewna. Sposób w jaki zbudowano to sanktuarium znany był już ludziom epoki neolitu, którzy tworzyli ściany z drewnianych belek łączonych w narożach na tzw. zamki, które cechowały wystające poza obrys budynku belki, jakie łączyły się na węgłach.
Budowle mogły nie posiadać ostatków, czyli wystających belek, jednakże zawsze widoczne pozostawały łączenia przypominające swoim kształtem zamek. Na ogół belki łączono przy pomocy specjalnych drewnianych kołków, zwanych tyblami, w ten sposób stabilizując całość konstrukcji i zabezpieczając budowlę przed osunięciem. Jak widać na przykładzie Sanktuariom Świętego Walentego konstrukcje te były wyjątkowo solidne i prawdopodobnie, gdyby nie trawiące go pożary, bieruński „Walencik” stałby niczym zaklęty w czasie po dziś dzień.
Podobną konstrukcją zrębową cechuje się Drewniany Kościół pw. Św. Wawrzyńca w Chorzowie.